Istnieją Ludzie bardziej wrażliwi od innych, mocniej chłoniący urodę i delikatność życia, wszelkie jego niuanse i półcienie. Trochę bezradni, trochę zagubieni w zbyt pośpiesznej i agresywnej codzienności, zatrzymujący się w zachwycie nad pomijanymi cudami dnia powszedniego: okrągłym kamyczkiem, złamaną gałązką czy kloszardem drzemiącym na ławce. I taki jest Darek Twardoch i jego pastelowe malartswo.

      Ten wnikliwy obserwator duszy ludzkiej, swój cykl poświęcony uczłowieczonym, kruchym pacynkom rozpoczął malować ponad osiem lat temu. Wcześniej w jego twórczości dominowały nastrojowe pejzaże, nieobce były mu także wszelkie wyroby z ceramiki, ilustracje książkowe i poezja.


      Jednak to właśnie Ludzieńkowie stali się pretekstem do opowiadania o poetycko baśniowej rzeczywistości, która jest jednocześnie w każdym z nas, To malarstwo zbudowane z poezji, inspirowane wierszami Leśmiana i Gałczyńskiego, poświęcone cudowi i uważności życia przedstawia ujmujące historie dwojga Ludzieńków. W scenerii przysypanej miękkim kurzem stuleci, zasnutej delikatną pajęczyną przemijania i smutku, pokazuje świat i ludzkie marzenia odbite jakby w starym zamglonym zwierciadle. W tych metaforycznych obrazach każdy może odnaleźć siebie, swój dziecięcy świat ufności, delikatności i wiary w sprawy tak wielkie i trudne jak miłość, dobroć czy samotność. Każdy może odnaleźć swoje Wewnętrzne Dziecko, będące probierzem naszej otwartości i wrażliwości na rzeczywistość.


      A jest to zapomniany świat biedy i prostych ludzi z muzyki przechodzącego kataryniarza, z jazdy Zaczarowaną Dorożką, wspólnego posiłku z Ukochaną w pokoiku z zaśniedziałymi zegarami, pocerowaną narzutą, żeliwną kozą w kącie, ale gdzie za to ręką można dotknąć rozgwieżdżonego nieba. Miejsce w którym tak niewiele potrzeba nam naprawdę do szczęścia. Kilka kasztanów, książek połamany grzebyk, świat który możemy zamknąć w jednej kieszeni. "Moja Ławeczka" gdzie można się schronić, a czasami przygarnąć zmęczonych i zagubionych podróżnych, miejsce do marzeń i podróży w wyobraźni.


      Jednocześnie historie te przypominają nam o nieuchronności przemijania, o naszej kruchości i niemożności wpłynięcia na losy wszechświata, o brutalności życia. Tematy takie jak Budowniczowie zamków na piasku, Rozbitkowie, Tratwa życia, Striptizerka, Teatrzyk podwórkowy, groźny Lalkarz, Szachiści, Stróż Pejzażu próbujący utrzymać na uwięzi chmury, Sprzedawca Marzeń czy Żeglarze płynący przez życie w papierowych łódeczkach - to metafory ludzkiego życia.

      Darek Twardoch jest jednak nie tylko mistrzem odczuwania stanów ludzkiej duszy, jest także mistrzem światła. Chciałoby się powiedzieć o jego malarstwie i perfekcyjnym warsztacie parafrazując Gałczyńskiego: "...Cóż, kocha światło. Promieniem jak umie obrazy obdziela. O, gdyby mógł to by zmienił świat w jeden cały kandelabr...".


      Równie doskonała jest stonowana paleta używanych przez niego barw - przydymione zielenie i brązy, mleczne biele i szarości, piaski i złamane błękity, odrobina przybrudzonego, pokrytego patyną lat różu. Jego obrazy utrzymane są w tonacji wyblakłej fotografii o rozmytych, nieostrych dalszych planach, pozostawiających mnóstwo miejsca dla wyobraźni odbiorcy.

      Malarstwo Darka Twardocha znane jest i podziwiane na całym świecie, o czym świadczą liczne wystawy: między innymi w Paryżu, Londynie, Luksemburgu, Pradze, Frankfurcie, Berlinie, Malmo, Kopenhadze. Trzeba również podkreślić zaszczyt, jaki spotkał artystę na Triennale Malarstwa w Osace 1996, gdzie spośród 7 tysięcy zgłoszonych prac przyjęto tylko 111 i między innymi właśnie jego ludzieńków.


      Oglądając jego obrazy, zapamniętajmy, że artysta podjął się rzeczy prawie niemożliwej. Próbuje ocalić od zapomnienia nie tylko materialne przemioty żyjące własnym, cichym życiem, nie tylko baśniowe, dziecięce światy, niezrealizowane marzenia, ale także to, co najlepsze w naszych sercach - miłość, delikatność i uważność na drugiego człowieka.

Maja Wołosiewicz